Mam nadzieję, że lubisz bajki, baśnie, bajeczki i opowiastki, bo teraz czas na jedną z nich..
No bez jej. Nie tak tak aż dawno i nie za siedmioma górami. Ta historia miała miejsce kilka dni temu na jednej z siłowni wrocławskich. Jednakże jestem pewien, że również na Twojej siłowni się ona powtarza dość często, a może sam jesteś jednym z jej głównych bohaterów..
No to zacznijmy jeszcze raz.. Nie tak dawno temu, wcale nie tak daleko na jednej z wrocławskich siłowni, na które poszedłem razem z moją podopieczną by pomóc jej w treningu na podstawie obserwacji ćwiczących tam ludzi w trakcie przerw doszliśmy do jednego wniosku.. Ludzi było tam wtedy tyle, że nawet jakbyś się spierdział na środku siłowni i to nie cichacz, a puścił takiego grzmotnika to i tak by nikt nie usłyszał. Dosłownie ludzi było tyle co na targu.
Może jeszcze sprecyzuję – nie obczajaliśmy nikogo, nie obserwowaliśmy też konkretnie żadnej osoby. Raczej patrzyliśmy po siłowni szukając miejsca i niektórzy ludzie sami rzucali się w oczy tym co robili. Głównie tutaj mówię o facetach.
Więcej „facetów” przegląda się teraz w lustrach na siłowni niż kobiet. Niektórzy stoją i robią w lustrze cały trening pozowania nie mając widocznych mięśni żeby je napinać, albo w ogóle nie mając mięśni. Poprawiają sobie grzywkę, boja się spocić, bo pot to przecież teraz beee o ciężarze już wole nie wspominać. Bardzo wiele osób skarży się na to, że nie ma efektów i zaraz ucieka się do jakich błędów w programowaniu treningowym, że za duża objętość, że za krótkie przerwy, że to, że tamto kiedy tak naprawdę OPIERDALA SIĘ. Tutaj mówię głównie o „mężczyznach”, swoją drogą dzisiaj jest dzień mężczyzny, takiego prawdziwego wiesz, nie Twój leszczu. Nie masz prawa świętować.
Kiedyś mówiło się, że „kobiety to słaba płeć”. Nie mam pojęcia jaki inteligent na to wpadł, ale kurwa jak można się aż tak bardzo pomylić? Nie mam tutaj na myśli tylko tego jak silne kobiety są jako osoby, ile potrafią znieść i wziąć na siebie obowiązków tylko po to, aby dziecku było lepiej – pozdrawiam Cię mamo jeżeli to czytasz, podziwiam Cię. Chodzi mi też o to jak laski są SILNE FIZYCZNIE!
Chociaż kobiety zazwyczaj są słabsze od mężczyzn biorąc pod uwagę siłę maksymalną to podczas przeliczenia na ciężaru na masę ciała(siła relatywna) ta różnica zaczyna zanikać. Mam teraz wiele podopiecznych, które zawstydzają „facetów” na siłowniach i biorą większe MAKSYMALNIE ciężary niż oni. Kobiety o wiele mocniej teraz napierdalają na siłowni niż chłopcy(haha). O wiele bardziej się angażują i walczą tam. Rozglądnij się kiedy będziesz na treningu i poszukaj atrakcyjnej kobiety – i tak wiem, że to robisz – zobacz w jaki sposób trenuje i jakie ćwiczenia wykonuje. Założę się, że trenuje ciężko, robi martwe ciągi, przysiady, wyciskania i nie odpuszcza żadnego powtórzenia nieważne jaki jest ciężar to można zobaczyć, że się angażuje w tą serie.
Teraz z kolei rozejrzyj się i poszukaj „chłopców” – tak wiem, już nie tak fajnie jak spoglądać na laski – i zobacz w jaki sposób trenują. Gwałcą bramę? Robią 50 serii na klatkę i biceps? Przypinają się do lustra i cały czas robią sobie selfie? Tak to oni. Tak samo ta grupa osób ma najczęściej pyta „dlaczego nie robię progresu”? „Klata nie rośnie – jakie ćwiczenie robić?” itd. Kiedy błąd wcale nie leży w programowaniu, a w zaangażowaniu. No dobra, jak robisz 50 serii na klatkę i biceps to w programowaniu również..
Co robią chłopcy? Chłopcy chcą wyglądać. Co robią dziewczynki na siłowni? Podobnie jak chłopcy – gwałcą linki na wyciągu, robią najróżniejsze obwodzenia na maszynach i wznosy nóg pod każdym kątem z dokładnością niczym mistrzowie inżynierii. Dziewczynom również zależy na tym żeby wyglądać.
Co robią faceci i kobiety na siłowni? Faceci i kobiety napierdalają, angażują się, dźwigają.
Kto ma lepsze rezultaty pierwsza, czy druga grupa? Jasne, że pierwsza…
Żartowałem. Druga grupa, ta która się angażuje oczywiście. Jaka jest różnica w podejściu? Obie grupy chcą wyglądać dobrze z taką różnicą, że ta druga grupa – Ci co dźwigają – skupiają się dodatkowo na wyniku! Dla tych osób równie ważne co dobry wygląd jest bicie rekordów i stawanie się silniejszymi. Dla tej pierwszej grupy, dla chłopców.. Nie ma to znaczenia – oni boją się o kontuzję, o to że technika ucierpi, o to, że się spocą. Jak już „dźwigają” od święta to mniejszym ciężarem niż laseczki.
Kiedyś chciałem wyglądać i to jedynie na tym się skupiałem. Ciągle się przeglądałem w lustrze, ciągle szukałem nowej żyłki i skończyło się to jedynie tym, że stałem w miejscu i żadnego progresu nie robiłem. Czułem się źle, bo nigdy nie byłem zadowolony z tego jak wyglądam, ciągle doszukiwałem się kolejnych braków w sylwetce i na dodatek, że byłem docięty dość mocno i wyglądałem bardzo dobrze – tylko chudy jak szczur – to postrzegałem siebie jako ulańca, a na dodatek gdyby tego wszystkiego było mało brałem ciężarki, których powstydziłaby się teraz niejedna z moich podopiecznych.. Wtedy tłumaczyłem sobie to mówiąc: „nie ciężar, a technika zrobią z Ciebie zawodnika. Ciężar się nie liczy..” bla, bla, bla i innego tego rodzaju pierdolenia.. i wiesz co?
Nie da się robić progresu nie zwiększając trudności. Nie da się rozwijać jeżeli systematycznie nie robisz więcej. NIE DA SIĘ LEPIEJ WYGLĄDAĆ JEŻELI Z BIEGIEM CZASU NIE STAJESZ SIĘ SILNIEJSZY.
OBA! Nienawidzę tego porównania. Dlaczego nie można tego połączyć? Dlaczego nie można robić czegoś CIĘŻKO i DOBRZE TECHNICZNIE? No pytam się, dlaczego?
Nie mówię tu też o robieniu rekordów co trening, albo dźwiganiu nagle niewiadomo jakich ciężarów. Chodzi mi o to, że z biegiem czasu powinieneś się stawać silniejszym! Jeżeli chcesz robić progres to musisz dźwigać więcej inaczej będziesz jak ten Roman z siłowni, który jest tam obecny codziennie, po 3h dziennie, „z 10 letnim stażem”, który od 9 lat wygląda tak samo, ćwiczy tak samo i tym samym ciężarem.
Odkąd zacząłem się skupiać na tym, aby stawać się silniejszym i bić rekordy wszystko się zmieniło, ja się zmieniłem.
Stawałem się silniejszy i to było moim głównym celem – trening od tego uzależniłem swój sukces. Teraz ważę 100kg i mam najlepszą formę przy tej wadzę w życiu. Czuje się dobrze, nie jestem ulany, jakieś żyłki się nadal przebijają. Nie liczę żadnych kalorii(na razie) skupiam się tylko i wyłącznie na treningu i NIGDY nie byłem tak silny jak teraz.
Moje obecne rekordy po bloku objętościowym to:
Przysiad: 3x200kg
Wyciskanie leżąc z pauzą: 2x130kg
Martwy ciąg: 3x270kg
Wszystko jest dostępne na Instagramie lub Fejsie jakby ktoś pomyślał, że lecę w chuja.
Podczas pracy z moimi podopiecznymi mówię dokładnie to samo – skup się na wyniku, skup się na tym żeby być silniejszym i robić progres. Nawet na redukcji możesz to zrobić. Może dlatego zazwyczaj kończy się tak, że większość osób, z którymi pracuję robi rekompozycje sylwetki(buduje masę mięśniową przy jednoczesnej utracie tkanki tłuszczowej) i dopiero kiedy redukcja robi się naprawdę „głęboka” to następuje lekki zastój, ale ciężar utrzymują zawsze.
Jeżeli to Cię nie przekonało to spójrz na sportowców takich sportów jak boks, mieszane sztuki walki, gimnastyka, koszykówka, NFL, sprinty itd. Ci ludzie mają wyjebane na to jak wyglądają, ich interesuje wynik. Dla nich głównym celem jest to żeby wygrać zawody, a wygrywa nie ten kto najlepiej wygląda, a ten który jest najlepszy w tym co robi, a o tym decyduję trening. Wygląd jest tylko SKUTKIEM UBOCZNYM ciężkiego treningu.
Im mniej skupiasz się na tym jak wyglądasz, a im bardziej angażujesz się w trening i w to żeby tam się rozwijać(zakładając, że jesz wporządku) tym paradoksalnie, będziesz lepiej się czuł, wyglądał i żył. Będziesz silniejszy i sprawniejszy niż nigdy wcześniej przy najlepszej formie w jakiej byłeś.
Powtórzę to raz jeszcze WYGLĄD JEST EFEKTEM UBOCZNYM TRENINGU, czy u Ciebie tak się stanie? Rzucisz te różowe hantelki kosztem sztangi?