Dziś nie byłybyśmy w stanie wyobrazić sobie bez nich życia. Nosimy je codziennie. W szufladzie mamy ich kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt par. Czy kiedykolwiek zastanawiałyśmy się jednak skąd się wzięły i kto okazał się pionierem w tej dziedzinie mody? Zapewne nie. O czym tak w ogóle mowa? O majtkach rzecz jasna!
Żartem mówi się, że prototypem współczesnych majtek był listek figowy, którym zawstydzeni Adam i Ewa zakryli przed Bogiem swoją nagość. Zdecydowanie bardziej serio podaje się, że czymś na kształt bielizny kobiety okrywały się już w starożytności. Egipcjanki pod szaty zakładały dodatkową tunikę, z kolei Rzymianki nosiły skąpe, dwuczęściowe stroje przypominające współczesne bikini, na co dowodem mają być odkryte w Piazza Armerina malowidła z 200 r. n.e.
Wraz z upadkiem rzymskiego imperium zniknęły gdzieś także i majtki. Zniknęły, by pojawić się ponownie dopiero w XV wieku we Włoszech i to w blasku złej sławy. O ile bowiem dziś majtki służą kobiecej wygodzie i mają zasłaniać to, co zasłonięte być powinno, o tyle w dawnych czasach traktowano je jako diabelskie narzędzie, które służyło przede wszystkim uwodzeniu mężczyzn. Co prawda trudno wyobrazić sobie, by ówczesne pantalony mogły pełnić rolę erotycznego wabika, niemniej tak właśnie było. Długie, wykonane z jedwabiu, płótna lub aksamitu kalesony nosiły wyłącznie kobiety lekkich obyczajów, co więcej, usługi ubranych w tę część garderoby kurtyzan były podobno o jedną czwartą droższe. W latach późniejszych do grona kobiet, którym wolno było nosić majtki, dołączyły tancerki kabaretowe i służące. Bielizna zasłaniająca pośladki zwolenników zyskiwała sobie bardzo powoli i panny z dobrego domu jeszcze długie, długie lata jej nie nosiły. Pierwszą odważną okazała się Katarzyna Medycejska, która majtki kazała uszyć dla siebie i wszystkich panien dworu, podobno dla zapewnienia większego komfortu podczas jazdy konnej.
Kolejny krok do przodu poczyniono w XIX wieku wraz z nastaniem mody na krynolinę, czyli suknię opartą na konstrukcji z drutu, która zwykle miała dużą średnicę i była bardzo sztywna. Kiedy dama ubrana w taką suknię pochylała się do przodu, druciana konstrukcja unosiła się do góry… odsłaniając wszystko. Moda na krynolinę wymusiła zatem upowszechnienie pantalonów. XIX-wiecznej bieliźnie nadal jednak było bardzo daleko do współczesnych fig czy szortów. Miała ona bowiem konstrukcję otwartą tzn. posiadała formę dwóch kawałków materiału związanych w pasie.
Majtki, zwane dawniej „strojem na nogi”, tak naprawdę docenione zostały dopiero w XX wieku. W czasach krótkich sukienek i spódniczek nienoszenie bielizny spodniej w ogóle nie wchodziło w grę, toteż długie pantalony musiały się wreszcie ucywilizować i przybrać bardziej wygodną i praktyczną formę. Historycy bielizny wspominają o jeszcze jednym wydarzeniu. Otóż w 1949 roku majtki po raz pierwszy „pokazały się” publicznie, a dokładnie to pokazała je tenisistka Gussie Moran na Wimbledonie, która na mecz założyła bardzo kusą spódniczkę.
Współczesne majtki to już zupełnie inna historia. Nie tylko przysłaniają nasz kobiecy skarb, nie tylko są wygodne i o wiele bardziej skąpe niż kiedyś, ale też kuszą nas rozmaitością fasonów, materiałów, deseni i kolorów. I, o dziwo, coraz częściej przypominają ów listek figowy, od którego podobno wszystko się zaczęło.