Rewitalizacja Hafencity

Rewitalizacja Hafencity

Nazwa HafenCity to zbitka słów: niemieckiego hafen (port, przystań) i angielskiego city i określa ogromne założenie (o powierzchni przeszło 150 ha) na terenach brownfield funkcjonującego tutaj do niedawna portu (zamknięcie tej części portu nastąpiło w 1997 r.). I choć tereny te niegdyś były ściśle związane z centrum miasta (można by nawet rzec, że stanowiły jego część) to przekształcenie ich w kierunku funkcji logistycznej (co miało miejsce pod koniec XIX w.) w ciągu kilku dziesięcioleci diametralnie zmieniło charakter powiązań wewnątrzmiejskich.

Początki rewitalizacji

W zasadzie jeszcze przed finalnym zamknięciem portu (w zasadzie jego północnej części – czyli tej której dotyczą plany związane z rewitalizacją) podejmowano pierwsze plany zmierzające do umiastowienia wspomnianych terenów. Już w 1998 r. opracowano koncepcję Masterplanu tak, aby rok później ogłosić międzynarodowy konkurs urbanistyczny. Finalnie w 2000 r. zatwierdzono Maserplan rozbudowy centrum Hamburga, który zawierał w sobie rozwiązania zwycięskiej pracy konkursowej oraz wytyczne z wcześniej opracowanej koncepcji.

Za podstawę całego procesu rewitalizacji przyjęto jego zgodność z zasadami zrównoważonego rozwoju poprzez przyjęcie głównych zasad użytkowania terenu sprzyjających (można by w zasadzie powiedzieć – zapewniających) rozwojowi ekonomicznemu, społecznemu i przyrodniczemu.

Cały teren podzielono na dziesięć zasadniczych obszarów, w których zaproponowano rozwój zróżnicowanej oferty usług w tym: kultury, edukacji, administracji, handlu na turystyce i rekreacji kończąc. Oczywiście nie zapomniano przy tym o zaoferowaniu zróżnicowanej zabudowy mieszkaniowej i biurowej.

Efekty

Chyba najważniejszym plusem rewitalizacji HafenCity jest znaczące powiększenie śródmieścia Hamburga (wg. planu nawet o 40%). W pozyskanej przestrzeni zlokalizowało się wiele instytucji biznesowych co z pewnością ma wpływ na rozwój gospodarczy landu (wszak Hamburg jest krajem związkowym).

Większość budynków spełnia restrykcyjne wymogi stawiane budowlom zasobooszczędnym i może poszczycić się rozlicznymi certyfikatami ekologicznymi. Sama architektura, jak na mój gust, sprawnie łączy historyczne (zresztą bardzo ładne) obiekty dawnych spichlerzy ze współczesnym designem, który bywa bardzo zróżnicowany (elewacje zdobią: szkło, drewno, stal, beton i oczywiście nawiązująca do zabytków – cegła).

Jak pewnie zauważyliście, nic nie wspomniałem o społecznej płaszczyźnie. No właśnie, co prawda proces rewitalizacji wciąż jeszcze trwa i w pełni efekty poznamy zapewne w przyszłości jednak w tym względnie dopatruję się kilku mankamentów.

Po pierwsze – Gentryfikacja. Mam poczucie, graniczące z pewnością, że tubylcy raczej nie stanowią zróżnicowanego społeczeństwa. Należą do nich w głównej mierze osoby bardzo majętne o zbliżonych poglądach i zainteresowaniach. Przez co wydaje mi się, iż bywa tam nudno. Różnice są szczególnie widoczne, jeśli zestawimy zachowania mieszkańców w „portowych” przestrzeniach publicznych z tętniącymi różnorodnością użytkownikami terenów znajdujących się nieopodal – w centrum staromiejskiego Hamburga.